USA dostarcza Ukrainie 20% potrzebnej broni, 25% to dostawy europejskie, 55% Ukraina zapewnia sobie sama. Niemniej w części amerykańskiej są niektóre bronie wysokich technologii, których Ukrainie nie jest sobie w stanie zapewnić z innych źródeł.

Trump imho chce szybko skończyć wojnę. Dlatego nie podoba mu się deklaracja Zełeńskiego, że wojna może jeszcze potrwać jakiś czas. Odcinając mu wsparcie powoduje, że czas działa bardziej na korzyść Rosji, która woli na pewno sprawdzić, co się stanie, jak Ukrainie skończy się zaopatrzenie za pół roku (bez wsparcia USA).

Ludzie generalnie pomstują na Trumpa, że nie spiera Ukrainy. Mi trudno mieć do niego pretensje, skoro tylko istnieje podejrzenie, że jego działania mogą szybko zakończyć wojnę. Trudno go za to krytykować.

Jedynym wyjściem wydaje się w tej chwili pilne podpisanie umowy z USA przez Zełeńskiego, zakładając, że obecność amerykańskich firm ochroni Ukrainę przed Rosją.

A swoją drogą, ciekawe, jak Trump jest dogadany z Putinem.

Co na tym zyska Polska? Myślę, że przyda sie chwila oddechu, dla nas interesem jest bezpieczna i wolna Ukraina, która odbija się od dna, odbudowuje i rozwija. Na pewno skorzystamy na rozwijającym się sąsiedzie, jak korzystamy, że za naszą zachodnią granicą jest silna niemiecka gospodarka (przynajmniej gospodarczo).

Koniec wojny może oznaczać reset z Rosją i próby odtworzenia handlu surowcami, co z kolei może być dla nas sporym zagrożeniem, bo wzmocniona wojną wracająca na rynek europejski Rosja automatycznie będzie działać ze wszystkich sił, by zmniejszyć znaczenie Polski, a Niemcy pewnie jej w tym chętnie pomogą.

Mimo wszystko oby wojna się skończyła. A co się potem stanie, w znaczniej mierze zależy od biegłości naszych polityków. Wiele szans na pewno straciliśmy. Póki co odbudowująca się Ukraina nie będzie korzystać z polskiego CPK, ani wielu innych polskich zasobów. Ogólnie marnie widzę nasze możliwości, a już na pewno nie pod tą władzą. I jeśli rzeczywiście jakoś dodatkowo Polska po zakończeniu wojny skorzysta, to chyba tylko przypadkiem, z racji wyłącznie geograficznych, a nie z powodu jakichś zmyślnych ruchów naszego kierownictwa politycznego. I niestety – tak, jak do dzisiejszej władzy nie mam żadnych nadziei, to nie wiem, czy w ogóle dziś mamy polityków takiego formatu, którzy mogliby dla nas wygrać ten pokój. Za dużo już szans zmarnowaliśmy i najpewniej znów wielcy dogadają się nas naszą zakompleksioną głową.