-
Poznań 🙂
(z profilu Poznaniator)
a tak swoją drogą, to przeprowadzając się do Rzeszowa, zauważyłem, że ludzie uważają za korki sytuacje, gdy samochody stoją 2 zmiany świateł 🙂 to były maksymalne korki, jakich na początku doświadczyłem i – w zasadzie nie mieściło się to w mojej definicji korków. Ogólnie Rzeszów jest miastem pod wieloma względami lepszym do życia, niż Poznań. Choćby dlatego, że wszędzie da się szybko dotrzeć – i to na piechotę, przynajmniej w jego głównej części (tam, gdzie są wszystkie urzędy i instytucje). No i do niedawna – jego kameralny charakter, bez wieżowców. Niestety, ale lokalsi tego nie doceniali i cieszą się z postawionych niedawno paru wieżowców w centrum – co oczywiście prócz zepsucia panoramy, generuje parę tys. dodatkowych samochodów w ścisłym centrum. No cóż… i tak czuję się dobrze w Rzeszowie, choć denerwuje mnie ta tęsknota miejscowych za wielkomiejskością, której nie każdy lubi. Nie wyobrażam sobie np., by idąc tą modą, ktoś postawił drapacz chmur w Przemyślu.![]()
3 Komentarze-
-
![Zdjęcie profilowe Łukasz]()
@mammusia-aleksandra-alka oni chyba biorą nie tyle duże miasta, co np. dostęp do usług. Wiadomo, że Łańcut przegra w punktach na dostęp do wyższej uczelni.. 🙂
-
-
![Zdjęcie profilowe Jan]()
Do matury żyłem w miasteczku około 5 tysięcznym. Potem prawie 6 lat w Krakowie – okres studiów. Obecnie w małym mieście – w Tarnobrzegu. Wszędzie było i jest mi dobrze. Polska to wspaniały kraj, pełny miejscowości, miasteczek i miast, w których zwykłym ludziom żyje się dobrze, choć wiadomo, że może być lepiej. Niestety nie zawsze jest lepiej, czasem za sprawą durnych decyzji władz jest gorzej.
-
Ja gdybym miała możliwości zarobkowe bez wahania przeprowadziłabym się do małego miasta, na przykład Zduńska Wola. W tych rankingach pewnie biorą pod uwagę tylko bardzo duże miasta, nie wiem. Poznań jest fajnym miastem i żałuję, że mój mąż sprzedał tam mieszkanie po rodzicach, bo już nie chciał do Poznania wracać. Ja teraz miałabym mete pewnie dużo lepszą niż w Łodzi. Zarobki w Poznaniu też lepsze, eh… 😉