dziś wstąpiłem z dziećmi do Żabki i tam przytrafiła mi się niemiła sytuacja. Jakiś gość przy kasie wygrażał się Ukraińcom nie przebierając w słowach. Oczywiście wulgaryzmy i agresja. Ja stałem z dziećmi na końcu kolejki. W pewnym momencie zwrócił się w stronę kolejki „jest tu ktoś z Ukrainy??” „Może mniej wulgaryzmów – mówię – dzieci tu są”. I tak sobie pomyślałem – by ta sytuacja nie przestraszyła dzieci. Gość miał może rację, że Ukraińcy jeżdżą drogimi samochodami i są bogatsi od niego (jak stwierdził). Ale póki pracują, w czym to przeszkadza? Oczywiście szkoda, że im płacimy z budżetu, to jest zgrzyt. Ale problemem nie są Ukraińcy. Trudna sytuacja i niepotrzebna agresja ze strony tego gościa „Wypier** Ukraińców z Polski!”. Oczywiście w Polsce wszyscy mają prawo do własnego zdania. Ale nie jestem pewien, czy każdy powinien tak rzucać mięsem w sklepie. Córka pytała, czemu ten pan tak brzydko mówił? Kurcze, dobrego to świadectwa nam nie daje. Choć oczywiście taka krewkość może się wkrótce przydać przy napływie prawdziwie groźnych imigrantów.