Yellowstone – serial z Kevinem Kostnerem w roli głównej był najpopularniejszym serialem w USA, oglądało go ponad 10 mln widzów, w ubiegłym roku zakończył się 5 sezonem. Serial bardzo ciekawy, choć ma zarówno mocne plusy jak i minusy, co dla mnie daje w sumie średnią 7/10. Z minusów – bardzo demoniczny. Przesłanie antychrześcijańskie – pada tam np. sentencja „na zło trzeba reagować jeszcze większym złem”, co jest pewnie niezamierzonym odwróceniem słów ks. Popiełuszki.

Fabuła serialu opowiada historię (tzw. neo-western) dziejącą się współcześnie w Montanie w największym ranczo tego stanu. Najmocniejszym punktem aktorskim jest Kostner – do którego należy ranczo. Sam film w USA jest odbierany jest produkcja dla prawaków (rednecków). Twórcy się odżegnują, sam Kostner wzbudził wręcz kontrowersje i opowiedział się otwarcie przeciw Trumpowi, co spowodowało zapowiedzi bojkotu filmu. Ja lubię tego aktora i żałuję, że się udziela politycznie.

Co do przesłania filmu… jest tutaj parę dobrych wątków. Bo oprócz niepotrzebnej wulgarności, przemocy i seksu (zmora dzisiejszych produkcji, która na pewno zwiększa pulę widzów), ukazane jest tutaj męstwo i kształtowanie się charakteru – szczególnie w 4 sezonie pięknie pokazany jest progres jednego z pracowników ranczo, który z takiego typowego nieporadnego chłoptasia zmienia się w profesjonalnego kowboja. To jeden z moich ulubionych wątków. A żeby wyćwiczyć charakter i nauczyć się fachu, przenosi się na zaprzyjaźnione ranczo określane nazwą 6666. Podobno jest to historyczne ranczo w Teksasie.

Podsumowując: film raczej dla dorosłych facetów z silnym kręgosłupem. Głównie z racji na patologiczny charakter filmu. Jeśli się to przełknie, to można poznać ciekawą historię i zanurzyć się w klimat ranczerskich Stanów. A jak komuś jest mało, to autorzy idąc chyba za ciosem popularności produkcji, w międzyczasie nakręcili prequele „1883” i „1923”. Planowane są jeszcze spin-offy „1944” i „2024”, a więc powstaje niezłe kowbojskie uniwersum.