@mammusia-aleksandra-alka terroryzm jest po obu stronach. W filmie jest np. scena, gdy osadnik izraelski przyszedł do wsi z karabinem i strzelił do jednego z Palestyńczyków, który stanął mu na drodze. Tamten się zwinął z bólu, wkrótce zmarł od rany postrzałowej. Czyli to nie jest terroryzm, a w drugą stronę już tak? Zresztą sam film jest o zwykłych ludziach, o kobietach, dzieciach, o buldożerach burzących ich domy, nie ma tu terrorystów. Oni mówią o tym, że rozwiązaniem może być walka w sądach izraelskich, nie terroryzm, i próbują to robić, ale to nie wychodzi, bo sądy izraelskie biorą stronę Izraela. Dla mnie Izrael jest okupantem, a prawowitym właścicielem tych ziem Palestyńczycy. Co z tego, jak Palestyńczyków już prawie nie ma, bo z likwidowanych wiosek przenosili się do Gazy, a więc jedynego miejsca, gdzie jeszcze mogli być, a co z Gazą się dzieje, to wiemy… oczywiście po stronie Palestyńczyków są też terroryści, ale to jest margines. W filmie nie ma tego tematu. Izrael jeśli chce być w Palestynie, powinien dać Palestyńczykom wyraźne granice i autonomię, wolność. Nie ma innego wyjścia. Niestety raczej nie biorą tej opcji pod uwagę.

@koszalek oczywiście z terroryzmem trzeba walczyć, ale nie jeszcze gorszym terroryzmem. liczbę terrorystów hamasu szacowano na 10 tys., w 2-milionowej Gazie. Pamiętam moment, gdy zgineło już 1000 palestyńskich dzieci. Jeśli tak wygląda walka z terroryzmem, to dziękuję. Po prostu metody izraelskie są kompletnie niecywilizowane. I nie jest też tak, że izraelczycy byli święci. Wczoraj pisałem o dokumencie, który pokazywał m.in. scenę SPRZED wojny w Gazie, gdy osadnik izraelski z karabinem zabił Palestyńczyka, który stał mu na drodze. Oni gardzili Palestyńczykami i odbierali im wieś po wsi, pole po polu. Ci, którzy się musieli wyprowadzić (bo jego dom zburzyli Żydzi buldożerami) jechał do Gazy, bo już nigdzie indziej nie mógł.