Zdecydowanie nie podniecałbym się rzuconym przez Tuska w jego „ważnym przemówieniu” tematem „szkoleń wojskowych dla wszystkich dorosłych mężczyzn”. Po pierwsze bez ubrania tego w daleko idące szczegóły de facto nie wiemy o co mu chodziło. Po drugie czy to jest w ogóle realne? „Rząd” który jak dotąd wykłada się praktycznie na każdej możliwej sprawie miałby poradzić sobie z problemem tak tak skomplikowanym, wymagającym odpowiedniej infrastruktury i wyspecjalizowanej kadry? Zakładając poziom na minimum – proste szkolenia weekendowe – musielibyśmy co tydzień wyłączać ze szkolenia armii tak z półtora tysiąca instruktorów. Przecież to jest praktycznie niemożliwe. Poziomu choćby średniego, żeby to rzeczywiście były „adekwatne rezerwy” nawet nie rozważam, bo bez duży inwestycji w system to jest nie do zrobienia.
Żeby było jasne – generalnie jest za, ale jak dla mnie to na razie deklaracja bez realnej treści … czyli nie ma tematu.
Tak na marginesie – pamiętacie kto zniszczył w Polsce system szkolenia rezerw? Kto zamiast zreformować wszystko zniszczył dla doraźnej korzyści politycznej?