Z kim przeciw komu?

W sporach o politykę zagraniczną krytycy „orientacji niemieckiej” spotykają się czasem z odpowiedzią „jak nie Niemcy to Rosja”.
Bez urazy, ale tylko ktoś naprawdę ślepy i głuchy może tak stawiać sprawę. Nie stoimy przed wyborem „Berlin czy Moskwa”. Taka alternatywa po prostu nie istnieje. Owszem, mamy wybór, ale między:
1. zmową niemiecko – rosyjską, która jest głównym czynnikiem sprawczym tej wojny i wogóle całego kryzysu.
2. sojuszem euroatlantyckim który walczy z osią Berlin – Moskwa.
Tak to realnie wygląda.
Naprawdę szczerze dziwię się, że po tym wszystkim co się dzieje są jeszcze tacy, którzy chcieliby wiązać POLSKĄ RACJĘ STANU z Niemcami. Berlin przez długie lata był absolutnie jawnym i konsekwentnym sojusznikiem Moskwy. Niemcy zrobili wszystko co możliwe żeby uwikłać państwa UE w zależność od rosyjskich surowców energetycznych. Odrzucali wszystkie ostrzeżenia i niszczyli każdego, kto miał odwagę publicznie mówić czym skończy się taka polityka. W ten sposób wprost otworzyli Putinowi drogę do ataku na Kijów. Jak? W planach tej wojny energetyczny szantaż wobec Europy uzależnionej od rosyjskich surowców miał zapewnić Moskwie bezkarność. Sterowane przez Niemcy państwa Unii w trosce o własne gospodarki powinny były siedzieć cicho i nie reagować na rosyjską inwazję. Bez mocnego, przez lata budowanego, przekonania że tak będzie Putin raczej na pewno by nie zaatakował.
Kiedy już wybuchła ta wojna Niemcy przez ponad pół roku zrobili wszystko żeby REALNIE NIE POMÓC Ukrainie. Czy byli świadomi że wspierają zagrażającego światu szalonego ludobójcę? Oczywiście że byli, ale dla „mocarstwa moralności” był to najwyraźniej zdecydowanie nieistotny problem. Czy byli świadomi jak wielkie zagrożenie ściągają na swoich środkowoeuropejskich sojuszników? Oczywiście że byli. Zaprzeczając tym oczywistościom musiałbym uznać kreatorów niemieckiej polityki zagranicznej za niepoczytalnych idiotów bez kontaktu z rzeczywistością.
Dopóki w Niemczech nie nastąpi strategiczna rewizja polityki zagranicznej nie mamy z Berlinem praktycznie żadnych geopolitycznych stycznych. Ponowne wejście w „niemiecką orientację” byłoby w tej chwili po prostu zgubą dla Polski… praktycznie w każdym wymiarze. Kiedy polityka Niemiec może się zmienić? Tylko wtedy, kiedy Rosja przegra wojnę. W każdym innym przypadku Berlin będzie stale dążył do tego co robił od wieków – gry z Moskwą przeciwko Europie Środkowej.