Wiecie dlaczego oskarżenia wobec M. Błaszczaka uważam za ekstremalnie dęte i stricte polityczne? Zostawmy na chwilę aspekty formalne prawne – te są tak ewidentne, że kto nie jest głupkiem przyspawanym do TVN ten od razu zrozumie. Tusk oskarża Błaszczaka że jego czyn był „godzeniem, obniżeniem, narażeniem” i w ogóle taką straszną zdradą po której wszyscy mamy totalnie przerąbane. Byłoby to w sumie śmieszne, gdyby nie było groteskowe i niestety groźne.
Po pierwsze jakaż to była „tajemnica”? Sam pamiętam PUBLICZNE dyskusje na ten temat jeszcze za pierwszego Tuska.
Po drugie ujawnienie PEWNYCH ASPEKTÓW tego planu nie miałoby żadnego realnego wpływu na prawdziwą wojnę w razie pełnoskalowej rosyjskiej inwazji.
Dlaczego?
Ano dlatego, że po pierwsze był to plan schematyczny i niestety w pełni przewidywalny. Średnio rozgarnięty pasjonat gier strategicznych w takim scenariuszu ustawiłby polskie siły tak samo – bo realnie niczego innego nie dałoby się z nimi zrobić.
Po drugie – nawet gdyby to rzeczywiście była jakaś przenajmroczniejsza i nieodgadniona tajemnica to i tak nie mieliśmy wtedy sił do skutecznej realizacji tego planu. Nie mieliśmy wojska zdolnego do obrony kraju nie tylko według tej, ale też każdej możliwej strategii. Dlatego ten plan był praktycznie w każdym swoim aspekcie NIEWYKONALNY – zwłaszcza sama obrona na linii Wisły. Wystarczy przeliczyć i chwilę pomyśleć, żeby zrozumieć jaką to było w gruncie rzeczy fikcją.
Uwzględniając to wszystko uważam oskarżenia wobec M. Błaszczaka za ponurą groteskę i polityczną zemstę, a nie jakieś realne „rozliczanie”. Niestety „demokratyczne” mięso wyborcze z reguły nie ma zielonego pojęcia o takich sprawach – wielokrotnie przekonałem się o tym w realu – dlatego ich wodzuś może to robić, bo wie, że plebs i tak z entuzjazmem wszystko łyknie.