Hołownia niewątpliwie został zatrudniony, aby odebrać PiSowi władzę. Owszem startując jako Trzecia droga, dawali z Kosiniakiem złudzenie, że „rozwalą” system duopolu. Ich tekst: Dość kłótni, pogodzimy Polaków itp. za pewne wielu dawało złudną nadzieję.
I taki Tusk, czy inni politycy, ich wyborcy mogli nie przypuszczać, że nawet taki Hołownia może mieć coś takiego jak instynkt samozachowawczy. Statek zwany Trzecią drogą zaczął tonąć. W sondażach znajdował się poniżej progu wejścia do sejmu. Hołownia dobrze sobie zdaje sprawę, że działał często niezgodnie z prawem. Ba! On doskonale rozumie, że uczestniczył w zamachu stanu i już za to w razie zmiany władzy może grozić mu więzienie.
Wielu poparło Tuska i jego rządy dla władzy, dla korzyści, ale czy aż tak mocno chcą tego, aby pójść za Tuska siedzieć?
Z pewnością Hołownia nie chce zatonąć. I nawet marionetka może nabrać apetytu, aby mieć swoje zdanie.
Nawet taki Hołownia może dostrzegać rosnącą siłę prawicy. To czy prawica zapomni kolejny raz o swoich „ale” to inna para kaloszy.
Zareagowano histerią na samą informację, że Hołownia był na spotkaniu z Kaczyńskim. Nazwano go zdrajcą, wyzywano od najgorszych. Tak bo sam fakt bycia marionetką Tuska ich nie kłuł w oczy.