Od paru dni jest głośno o przypadkach, że ktoś zamówił u rolnika dużo towaru, po czym się wycofał. Przez to rolnik został z towarem, który mógł tylko wyrzucić albo prosić ludzi o zabranie sobie za darmo albo skromną opłatą. I pewnie nie jest to coś niespotykanego, że ktoś zamawia, a potem rezygnuje.
Tylko sporo tych przypadków się namnożyło w ostatnich dniach. I tak się zastanawiam, czy to nie jest sabotaż, aby zniszczyć rolnictwo? Od paru rolników już słyszymy, że to koniec i oni rezygnują.
Tak więc jak zniszczyć rolnictwo? Można przeprowadzić szereg działań. Po drodze dawać takie ograniczenia, że prowadzenie działalności jest na skraju opłacalności. Ale żeby dokopać, sprawić, aby rolnik był też stratny i zniechęcony. Praca na roli jest ciężka. I mocno frustrujące jest nie tylko, kiedy nie ma zapłaty, ale przede wszystkim, kiedy owoce z własnej pracy trzeba wyrzucić w błoto. Ilu rolników zrezygnuje, kiedy kilku takich zamawiających się wycofa?
Wiadomo ludzie pomogli, poszli po paprykę, śliwki itd. Ale jak długo będą tak chętni, a ilu rolników nie nagłośni swojego problemu, tylko zwinie interes?
Zastanówcie się komu by na tym zależało. Ja mam trzy kierunki. UE, Ukraina i Rosja.
I powtórzę po raz kolejny. Istnienie polskiego rolnictwa nie powinno być priorytetem dla rolników, ale przede wszystkim dla nas zwykłych Polaków, abyśmy byli NIEZALEŻNI.
Co zrobicie, kiedy Unia uzależni dostawy produktów rolnych od praworządności według jej rozumowania? Albo kiedy wybuchnie wojna i wróg odetnie nas od dostaw?
To jest NASZ INTERES ABY POLSKI ROLNIK BYŁ I FUNKCJONOWAŁ. NASZ ZAKICHANY INTERES!