I oczywiście lament, że Justyna Steczkowska osiągnęła 14 miejsce na Eurowizji. Jak to u nas bywa, Polacy nawet w tym wypadku musieli się pokłócić i podzielić na różne obozy. Jedni nagle olśnieni krzyczą, że Eurowizja jest upolityczniona i niesprawiedliwa. Eureka, ja wiem to już od lat. Doszukują się sabotażu, bo pokazano do oceny urywek, kiedy Justyna Steczkowska nie śpiewa. Tylko podobno ona sama ten kawałek wybrała. Może pomyślała, że ten fragment jak się unosi, zrobi wrażenie. Cóż nie zrobiło. Miała nawet przez sekundę problem z wyplątaniem się z lin, a sądzę, że publiczność bardziej by doceniła jej śpiew. Pretensje, że Ukraina dała nam 0 punktów. A czego się spodziewali?
Niektórzy zarzucają, że piosenka była zbyt mroczna i pogańska. Owszem i jest, ale przypominam, że w 2024r. Irlandia pokazała satanistyczny utwór i wielu go broniło, choć się tego słuchać nie dało, a w ostateczności zajęła 6 miejsce.
Mnie osobiście na początku Gaja się podobała i dziwiłam się w tamtym roku, że jej nie wybrano zamiast hm… cudownie śpiewającej Luny. Jednak po namyśle zaczęłam właśnie dostrzegać w utworze Steczkowskiej te dziwne pogańskie symbole. Aczkolwiek to jedyny utwór, który mi się podobał z całego repertuaru Steczkowskiej.