Pomyłka pani Nowackiej jest tłumaczona jako zwykłe przejęzyczenie. I mogłabym w to uwierzyć, gdyby nie jej działania jako minister edukacji. Wycinanie wątków historycznych, które pokazują Niemcy w negatywnym świetle, usuwanie ważnych lektur szkolnych czy też bohaterów narodowych, które wszystkie razem miałyby w młodych Polakach wzbudzać patriotyzm, ale też budzić nieufność wobec Niemiec.
Biorąc to pod uwagę, mogę dojść do wniosku, że trwa sprytne działanie mające na celu zmanipulować historię. Zwykłe przejęzyczenie a wynik tego błędu może być tragiczny w skutkach. Ci którzy usłyszą takie słowa będą się zastanawiać ile w nim jest ziaren prawdy. Młodzi ludzie nie będą dumni ze swojego kraju. Będą się wstydzić Polski. A raz zignorowane kłamstwo, pozwala na kolejne, aż w końcu stanie się utartą prawdą. Jeżeli jej wystąpienie oglądał ktoś zza granicy, on już nie usłyszy tłumaczeń, że to było przejęzyczenie. Będzie myślał, że te obozy były polskie nie niemieckie.
To że minister edukacji pozwala sobie na taki błąd, jest naprawdę dla niej kompromitujące. Jako minister edukacji powinna świecić przykładem. Tymczasem ona się raz za razem kompromituje.
Tak naprawdę jej słowa powinny uderzyć również w wyborców obecnego rządu. Bo ich tymi słowami również obraziła. Możemy mieć różne poglądy polityczne, ale historia, dobro Polski powinno być sprawą FUNDAMENTALNĄ. Niestety z bólem muszę stwierdzić, że zbyt wielu Polaków po prostu zgubiło nawet szacunek do siebie. Wszyscy razem powinniśmy żądać dymisji tej pani. Nie tylko prawica. Bo ona tymi słowami obraziła wszystkich Polaków, nawet własnych wyborców.
Jeżeli ludzie tak łatwo łykną ich tłumaczenie, że to tylko błąd, słowna pomyłka, o wymsknęło się, a nie wezmą pod uwagę szerszego kontekstu, to marny nasz los. Okazuje się, że łatwo jest zmanipulować, sfałszować historię. A jeśli tak łatwo się przełknie ich tłumaczenie, to mnie nie zdziwi, jeśli za parę lat to my będziemy wypłacać odszkodowania Niemcom. To że Niemcy mogą chcieć się wybielić, wymazać wstydliwą historię, mogę zrozumieć. Ale jak zrozumieć Polaków, którzy im w tym pomagają? Nie potrafię.