Końcowy Raport „Komisji Antoniego Macierewicza”


Jako główny i pierwszy dowód przedstawiony na dzisiejszej konferencji finalizującej prace Komisji Badania Wypadków Lotniczych było to, o czym Wam od wielu lat pisałem - czyli o manipulacji zapisami akustycznymi rejestratora lotu Tupolewa. Dokładnie mówi o tym 124 strona ostatecznego i już opublikowanego raportu.
Pisałem o tym dlatego, bo ta materia była mi bliska ze względu na to, że mając własne studio nagraniowe przez ponad 15 lat zajmowałem się szerokopojętą inżynierią dźwięku.

W 2018 roku pisałem dokładniej o tym, że poprzedni raport Laska był dla mnie dlatego tendencyjny i nienaukowy, bo na 21 stronie załącznika nr 4.10.1 do raportu Laska z góry założono, że skokowa wartość przeciążenia pionowego musiała być wynikiem zderzenia z brzozą!

To było dla mnie zaskakujące, bo bez ostatecznych dowodów przyjęto powyższe a priori. Te kuriozalne założenie było dla dalszych badań i symulacji o tyle kluczowe, że na jego podstawie dokonano synchronizacji odczytów rejestratorów akustycznych i technicznych (czarnych skrzynek) co zupełnie wypaczyło rzeczywiste odwzorowanie ostatnich minut lotu i co najważniejsze zniekształcono prawdziwie położenie samolotu i jego wysokości w konkretnym czasie.

Dzisiaj wreszcie zostało to naukowo odkłamane i UDOWODNIONO prawdziwe położenie samolotu na podstawie synchronizacji urządzeń od początku ich włączenia, a nie od rzekomego uderzenia w Brzozę!

Reasumując przy poprawnej synchronizacji odczytów rejestratorów od samego początku, a nie od końca, samolot faktycznie znajdował się nad słynną brzozą, a część skrzydła Tupolewa odpadła (poprzez pierwszy wybuch, który się na rejestratorze zarejestrował) 100 metrów przed brzozą! Dlatego samą słynną brzozę podcięły spadające i wbijające się odłamki skrzydła samolotu, a nie uderzenie skrzydła.

Generalnie inne dowody załączone w Raporcie dowodzą, że sugerowanie, że samolot straciłby skrzydło przy uderzeniu w brzozę, jest tak samo irracjonalne jak śmieć Hanny Mostowika w kartonach.

To był dla mnie zawsze koronny dowód na manipulowanie odczytami zapisów rejestratorów i na ich podstawie manipulowanie trajektorią podchodzenia do lądowania Tupolewa w wszelkich symulacjach telewizyjnych, czy w założeniach raportu Komisji Laska.

Reasumując wszystkie powstałe do tej pory symulacje są przesunięte w czasie, dlatego mają zaburzoną wysokość samolotu względem ziemi i samej brzozy. Dlatego poprzedni raport Laska został unieważniony.

(...) Powyższa treść to tylko część artykułu. Aby przeczytać całość i uzyskać dostęp do źródeł należy się zalogować

   
Artykuły w pełnej wersji dostępne są tylko po zalogowaniu.
Poniżej przydatne linki: Techniczne możliwości Polskiego Fejsa
Udostępnij ten post
Oceń tekst:
52
18 komentarzy
  1. powiedzcie mi jedno, bo ja nie rozumiem… dlaczego media (wiadomo jakie) ignorują badania i opinię NIAR? Generalnie przekaz w tych mediach jest jeden – raport Macierewicza jest kłamstwem, bo wcześniejszy raport jest prawdziwy, a poza tym Macierewicz jest stuknięty (wiem, to żadne argumenty, tylko emocjonalne i dyskredytacyjne techniki tychże mediów). NIAR jest ośrodkiem badawczym i skoro badano sprawę używa metod naukowych. Mam wrażenie, że celowo się to pomija… jakie są wasze przemyślenia i odczucia w tej kwestii?

    • Gdy brakuje kontrargumentów, zawsze atakuje się wypowiadającego. W ten sposób od lat insynuuje się, że Pan Macierewicz zwariował, bo śmiał sugerować, że ktoś podczas remontu w Samarze podłożył ładunki wybuchowe. To jest stara metoda UB, aby zrobić wariatem kogoś, kto mówi prawdę. Proszę zauważyć, że w mediach (z wyjątkiem TVP) NIKT nie odnosi się do tego, co np. tutaj napisałem – koronnego dowodu na manipulację taśmami rejestratorów. Dzień po publikacji raportu szukano tylko dziury w całym, że brakuje słowa „końcowy”, że zdjęcia drastyczne, że kiedyś Macierewicz myślał inaczej, a teraz dowodzi inaczej (powstały badania, zatem doprecyzowano szczegóły) Generalnie chyba żadne medium nie odniosło się do merytoryki tego raportu, próbując go dezawuować. Dlaczego? Takie dostali z góry zlecenie. Niestety taka dziennikarska praca, aby pisać pod tezę zamawiającego, podobna jest do najstarszego „zawodu” świata… 🤷‍♂️

  2. Dzien dobry wszystkim…dopiero co zalogowalem sie do pl fejsa….chcialbym podIelic sie moim spostrzeżeniem odnośnie tej katastrofy…..mianowicie …jak szybko medium z rodziny axel springer…zrealizowalo odcinek katastrof w przestworzach…winni oczywiscie piloci…czyli to o czym mowil raport mak…po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie…twierdze od samego orędzia putina…ze ten samolot nie spadl sam…

  3. Strona podkomisji od dwóch dni nie działa („prace konserwacyjne”). Skąd jeszcze można ściągnąć ten raport? Ewentualnie ktoś mógłby go udostępnić?

  4. skoro tak zwana pancerna brzoza nie mogła zniszczyć tak samolotu tj (w wyniku uderzenia w pień tego drzewa utracił część skrzydła co pociągnęło za sobą dalszy ciąg zdarzeń podczas katastrofy lotniczej) to napewno samoloty nie mogły zniszczyc wtc , który był z betonu i stali ! a samolot z aluminium

    • 1. Pień brzozy został ścięty na wysokości 5 metrów.

      2. W raporcie jest udowodnione, że nie został ścięty skrzydłem podczas lotu, a prawdopodobnie odłamkami skrzydła, które wcześniej odpadły i leciały jak żyletki z dużą prędkością. To należało udowodnić i Macierewicz udowodnił naukowo, że ścięcie przez całe skrzydło jest niemożliwe. (inna wysokość, ponadto gdyby wtedy samolot był na wysokości 5 metrów, powinien zawadzić skrzydłem o „budę budina”) Oczywiście należy też założyć, że ta brzoza mogła być już dużo wcześniej złamana, tego również nie można wykluczyć. Tak samo jak bardzo dziwny był lot wojskowego Iła, tuż przed lądowaniem Tupolewa.

      3. Jeśli założyć, że nauka to bzdura i jednak samolot uderzył w brzozę, czemu oczywiście przeczą odczyty zapisów czarnych skrzynek, to samolot po utracie lewego skrzydła przekręca się zawsze w prawo stronę, bo traci siłę nośną – opór na lewym skrzydle. Zatem potrzebowałby wysokości minimum 20 metrów, aby się przekręcić na grzbiet posiadając całe prawe skrzydło, ponieważ rozpiętość skrzydeł w Tupolewie wynosi 48 metrów, a przypominam wysokość rzekomego uderzenia jest na wysokości 5 metrów. Zatem nie ma możliwości, aby samolot mógł się przekręcić nie ryjąc skrzydłem o ziemię. Gdyby tak było, byłby ślad tego szorowania (bruzda), a przypominam w Smoleńsku nie było charakterystycznej bruzdy – ślizgu co również potwierdza, że samolot rozpadał się w powietrzu, a nie szorując po ziemi (rozrzut części o tym świadczy)

      4. Przypadek WTC tym bardziej potwierdza, że z odpowiednią siłą, prędkością i kątem natarcia nawet aluminiowy samolot jest w stanie ściąć żelbetonową konstrukcję WTC doprowadzając do zawalenia.

      • tak na pewno aluminium stalową belkę przetnie ;p

        • Tutaj liczy się ilość żeber, ich ułożenie, prędkość, masa, a nie tylko porównywanie jednostkowych materiałów. To tak jak porównywać stalową belkę, która waży powiedzmy tonę z masą 170 ton aluminiowej konstrukcji. Nawet 3 jajka ułożone w odpowiedni sposób są w stanie utrzymać wagę człowieka. Zatem nie można porównywać materiałów bez wyżej wspomnianych czynników dynamicznych, to wbrew fizyce. https://www.ekologia.pl/ciekawostki/jajko-niezwykle-wytrzymala-konstrukcja,15295.html

          • Drogi Radku. W budynki WTC nie uderzył żaden samolot. Oficjalna wersja jest identyczna jak ta Anodiny, cz Laska. Proszę poszukać na yt film: nuklearne wyburzanie WTC . Cztery godziny trwa film, wywiad. Polecam, i pozdrawiam.

            • Zanim zmarnuję cenne 4 godziny, proszę przytoczyć kluczowe argumenty, które miałyby udowodnić, że samolot uderzający w WTC który zarejestrowały setki kamer z różnych ujęć był rzekomym hologramem. (Nie ma takiej technologii jeśli chodzi o hologramy wyświetlane w pełnym słońcu)
              To, że zlekceważono ostrzeżenia o ataku, czy to, że niektórzy przewidywali, że coś się wydarzy, nie oznacza, że atak zaplanowało USA. To są tylko teorie spiskowe, nie mające podparcia w dowodach. Owszem teoria o kontrolowanym wysadzeniu budynku, już po uderzeniu samolotu jest prawdopodobna, ale to już zupełnie inny temat. https://youtu.be/oGpdPcKs4BM

      • Dziękuję za wyjaśnienia.
        Już myślałam, że jestem,, płaskoziemcem”, który ma zlasowany mózg od TVPiS, gdyż śmiałam mieć jakiekolwiek wątpliwości w sprawie tej katastrofy.

  5. Nie przeanalizowałem dostarczonych informacji (szczególnie raportu, który zaraz ściągnę) aż tak dokładnie, ale czytając Twój tekst mam wrażenie, że – mimo, że raport ujrzał światło dzienne dopiero teraz – to wiele z tych faktów było już jasnych lata temu. Pamiętasz za co rozleciał się skład redaktorski Rzeczpospolitej? – zaczęło się od artykułu Gmyza na 1 stronie z informacją, że specjalistyczne urządzenia znalazły ślady trotylu na wraku Tupolewa. W konsekwencji Gmyz stracił pracę w Rzeczpospolitej, ale później potwierdzono te wskazania, potwierdził je nawet producent urządzeń (na 100% wskazały obecność trotylu). Było to w 2012 roku.
    Wybuchu na pokładzie z kolei dowiódł prof. Binienda też mniej więcej w tamtym okresie na podstawie swoich modeli komputerowych i elementów blachy poszycia wywiniętych na zewnątrz. Mniej więcej od wtedy jest dla mnie jasne, że doszło do wybuchu. Jednak wybuch to jedno, a zamach to drugie. Mogło wybuchnąć cokolwiek, np. benzyna w zbiornikach, które są w skrzydłach. Trotyl jest dość ewidentnym znakiem ludzkiej ingerencji, ale jako laik nie mam pojęcia, czy takie składniki chemiczne nie znajdują się w konstrukcji samolotu. Więc wybuch tak, zamach – nie wiem (o ile rzeczywiście raport tego nie dowodzi – bo nie znam żadnych komentarzy prócz Twojego).

    • Podobnie jak w przypadku NS1&2 rozstrzgającym kryterium są mikrokratery na powierzchni metalu rur lub samolotu.
      Pan Antoni pokazał te mikrokratery oprócz TNT i b. wielu in. poszlak, analiz i modelowania el. skończonymi. Wszystko wykluczyło zwykłą katastrofę i wskazuje na niszczzący wybuch.

  6. Jeśli ktoś chce być wolnym człowiekiem to niech się przed prawdą nie broni. Ona wyzwala, ona ostatecznie zwycięża.

Zostaw komentarz