To nie była jedynie manifestacja antykomunistyczna. Gdyby tak było to kilkusettysięczny tłum ludzi z bólem w sercu eksplodowałby agresją wobec kilku tysięcy funkcjonariuszy milicji. To był wielki pogrzeb, ceremonia pożegnania wyjątkowego człowieka, który kochając Boga ukochał lud, do którego Bóg go posłał. A ukochał go tak jak Jezus – do końca, do męczeńskiej swej śmierci. Zgromadzeni na pogrzebie ludzie z szacunku dla Niego nie mogli zaprzeczyć temu czego nauczał ich ten skromny kapłan – „zło dobrem zwyciężaj”.