Duda podczas kampanii prezydenckiej 2015 r. w Dąbrowie Górniczej: „Nie wolno pozwolić na likwidację kopalń, nie wolno pozwolić na likwidację kolejnych miejsc pracy. Nie wolno dłużej godzić się z polityką europejską, która zmierza w kierunku dekarbonizacji, czyli w kierunku sprzecznym ze strategicznym, długoletnim interesem Rzeczypospolitej. Bo to my mamy 90 procent europejskich zasobów węgla. Węgla mamy na 200 lat i to jest surowiec, który dziś gwarantuje nam suwerenność. Nie mamy prawa, by ten surowiec zostawić, bo to kwestia być albo nie być polskiego państwa. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości”
(...) Powyższa treść to tylko część artykułu. Aby przeczytać całość i uzyskać dostęp do źródeł należy się zalogować
Poniżej przydatne linki: Techniczne możliwości Polskiego Fejsa
Aleksandra
Mnie ten temat przygnębia bo poza węglem niewiele mamy złóż naturalnych, to nasze polskie złoto. Co do zobowiązań to jak się chce ze wszystkich można się raczej wycofać. Nie jestem przekonana, że PiS walczył odpowiednio o nasze kopalnie. Zdjęcie mi się podoba, zafiksowana innym tematem w pierwszej chwili myślałam, że to znowu jakieś gigantyczne szkielety 😉
Łukasz
Mi się kojarzy z Obcym 😉
Jan z Dzikowa
O polskim górnictwie dziś: https://www.wnp.pl/gornictwo/gornictwo-ma-przed-soba-rok-duzej-niepewnosci,660920.html
Łukasz
odnośnie tekstu, który wklejasz – generalnie dotyczy oczekiwań rynku węglowego stabilizacji prawnej.
„- Nie rozumiem tego uporu, z jakim narzucane są błędne rozwiązania: daje się nam bardzo krótki czas na dekarbonizację i jednocześnie wciąż nakazuje się, jak ją przeprowadzić. Ta wewnętrzna sprzeczność nie przynosi żadnego pożytecznego efektu – ocenia prezes Rogala, dodając, że nikt dziś w Europie nie potrafi udowodnić korelacji między ilością OZE w miksie a niską ceną energii elektrycznej. Unijne aksjomaty okazały się zupełnie błędne, a mimo to nadal, z uporem, są narzucane.”
To, co można odnieść do mojego artykułu, pada informacja, że Europa importuje węgiel m.in. z Kolumbii i innych odległych miejsc. I teraz pytanie, czy nie moglibyśmy stać się eksporterem węgla do Europy? Zamiast tego sami importujemy. Tymczasem węgiel nawet w naszych warunkach systemowych zaczął przynosić dochód (za 1 połowę ’22 dochód netto spółek węglowych wyniósł 7,33 mld, w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej, gdy odnotowano 2 mld straty).
Jan z Dzikowa
Myślę, że obecna wysoka cena węgla jest chwilowa, że w ciągu 2 lat powróci do normalnego poziomu, czyli sytuacji w której polskie kopalnie były deficytowe, miały straty. A miały je z uwagi na duże koszty wydobycia. Jeśli tak będzie to głównym powodem likwidacji kopalń będą względy ekonomiczne.
Radosław Kordowski
Do zamknięcia kopalni, czyli pełnej dekarbonizacji zobowiązał nas rząd Tuska. Obecnie jedyne co pozostało politykom PIS, to takie lawirowanie, aby ten proces opóźniać lub aby wyjść z UE. Jest to jakaś taktyka, bo może zmienią się siły w UE i będzie można pierwotne zobowiązania odwołać. Reasumując niektóre wypowiedzi polityków widać, że są wypowiedziami pod UE. Gdyby np. Minister Sasin powiedziałby, że nie będziemy zamykać kopalni, bo pierwotna umowa klimatyczna ratyfikowana przez Polskę w 2008 roku (przez Tuska) nie ma znaczenia, to dopiero by się działo…
Łukasz
nie tylko Tusk w 2008 zgodził się na pierwszy pakiet klimatyczny, ale i Kaczyński w 2007 roku, mając nadzieję, że uszczegółowienie przepisów będzie korzystne dla Polski (nie było). Wtedy chodziło m.in. o ograniczenie emisji co2 w Europie o 21 %. Dla porównania USA nie zgodziło się na handel emisjami i tam podobna ustawa upadła. Nowy plan dekarbonizacji Unia zaproponowała w styczniu 2014, wtedy PO-wski Senat określił ją quasipodatkiem, ale to nie przeszkodziło Tuskowi nie zavetować propozycji i w efekcie dopuścić te rozwiązania na polskim rynku. ale jak widać, temat jest złożony, składa się z wielu etapów. Jeśli mamy szukać winnych, to nie odpowiada za nie tylko Tusk, ale i Kaczyński (2007 r.). Szczegółowe rozwiązania, o które można było walczyć, okazały się dla nas niekorzystne. Pytanie, czy nie da się dalej lawirować? Bo jeśli nawet zgodziliśmy się na dekarbonizację do 2050 roku, to nie możemy wziąć pod uwagę maksymalnego okresu dla wszystkich możliwych kopalń, a nawet gdy ta data nastanie, dalej wydobywać, ale eksportować albo korzystać w inny sposób z węgla (nowe technologie)? Przecież w ten sposób nie będziemy go spalać w polskich elektrowniach, więc może to wypełnia unijne warunki? Myślę, że jest sporo pola do popisu, a my godzimy się zawsze na najgorszy wariant. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że jednak politycy Pisu, mimo że wiedzieli o unijnych ustaleniach, mówili, że będą bronić węgla i że kopalnie nie będą zamknięte. O tym też jest mój tekst. I nie sądzę, by świadomie wprowadzali opinię społeczną w błąd, sami w to wierzyli i – być może – nie bez podstaw. A jak widać wszystko poszło w innym kierunku.
Łukasz
A propos: https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art5094651-klimatyczne-klamstwo
Radosław Kordowski
Tutaj trzeba być precyzyjnym. Prezydent Polski Lech Kaczyński owszem negocjował ustalenia, ale dopiero ich formalne doprecyzowane zapisy zatwierdził rząd Tuska i te ustalenia nie pokrywały się z tym, co negocjował Lech Kaczyński. Reasumując rząd Tuska w imieniu Polski nas zobowiązał do dekarbonizacji, tylko w tamtym czasie 2007 rok, to było tylko zmniejszenie emisji, a rząd Tuska w kolejnych aktualizacjach pakietu klimatycznego poszedł tak daleko, że nie da się tego formalnie już odkręcić. Na tym polega problem.
Łukasz
OK, zakładam, że zamknięcie kopalń jest nieodwołalne. Można drążyć, kto za to odpowiada. Na pewno prawica mogła zrobić więcej, ale najważniejsze decyzje zapadły podczas kadencji PO (2007-2015). Tak czy inaczej – prawdopodobnie kopalnie musza być zamknięte (ale czy rzeczywiście zamknięte, czy wystarczy zaprzestać spalania a więc emisji co2?), jednak Unia ciągle wprowadza precyzyjne przepisy i tutaj jest pole do popisu. Alternatywą jest wyjście z Unii, jak wspominasz. Ale załóżmy, że nie wychodzimy, tylko walczymy o maksymalnie korzystne rozwiązania. I tutaj chyba ciągle ponosimy klęski. Tutaj można przeczytać, że obecna ekipa zatwierdziła niekorzystne przepisy w 2016 i 2018: https://www.kierunekchemia.pl/artykul,59096,zdaniem-szczesniaka-dlaczego-topimy-kopalnie.html
Z kolei serwis biznesalert (https://biznesalert.pl/plan-ratunkowy-polska-grupa-gornicza-energetyka-wegiel/) dotarł do warunków wyjściowych strony rządowej przy ustalaniu umowy społecznej ze związkami – wynika z niego, że rząd pierwotnie zakładał zamknięcie ostatniej kopalni do 2036 roku, a to związki wynegocjowały datę 2049, co oznacza, że rząd sam z siebie wcale nie wysuwa najkorzystniejszych rozwiązań, nie wiadomo, czy ze względu na presję Unii, czy z własnej woli (jeśli chodzi o UE, to widać, że te wymogi nie są tak sztywne, skoro zgodzili się na zmianę z 2036 na 2049).
Wniosek jest taki: da się jeszcze walczyć o szczegóły. Obecnie sytuacja się mocno zmieniła, bo ceny węgla skoczyły do góry i spółki węglowe zaczęły przynosić zyski (zamiast strat).
Klamka zapadła, trzeba zamykać kopalnie, prawdopodobnie nie ma odwrotu (a może jest?? trzeba głęboko przeanalizować traktaty, wziąć dobrych prawników – może coś da się wskórać). Ostatecznie Polska ma 80% europejskich złóż węgla i naprawdę Europie nie zależy, by Polska stała się z tego powodu potęgą i np. dyktowała warunki Niemcom, którzy swoje kopalnie zamkną do 2036 roku (ale mają czym je zastąpić). Do tego czasu być może byliby naszym klientem, jesteśmy jeszcze w stanie zbić fortunę na naszych złożach, a po odpowiednich inwestycjach stać się dostawcą węgla dla wysokich technologii (np. grafen). chciałbym, by to wszystko poszło w tym kierunku, a nie po prostu w beznamiętną likwidację.
Radosław Kordowski
To jest bardzo proste. Jesteśmy na straconej pozycji negocjacyjnej, ponieważ pierwotne zobowiązania Tuska były tak nierealne, że teraz przesuwając i błagając UE o zmianę terminów zmuszeni jesteśmy godzić się na coraz bardziej niekorzystne ustalenia. Dlatego każdy nowy pakiet klimatyczny to próba wydłużenia terminu. To trochę jak negocjacja z bankiem czasu wydłużenia spłaty kredytu, taka negocjacja zawsze będzie niekorzystna.
Łukasz
ja nie wiem, Radku, jak jest. Fakty pokazują, że to nie jest tak bardzo stracona sytuacja, sporo da się jeszcze ugrać. Pokazuje to choćby to, że Sasin startował z datą 2036, a związkowcy (jak sądzę) wynegocjowali z rządem 2049. A więc teoretycznie da się ten 2049 rok ugrać (raczej nie jest to jeszcze gwarantowane, ale może konsekwencje niedotrzymania tego terminu względem związkowców będą ponosić już inne ekipy rzadowe, albo naprawdę uda się ten termin wynegocjować z Unią). Więc karty są w grze. Zawaliliśmy parę decyzji (wspomniane 2016, 2018), więc nie wszystko robimy tak, by wycisnąć maksimum korzyści dla nas. Da się zrobić więcej. I tego bym oczekiwał od rządu, by ugrał dla nas jak najwięcej, a na razie na to się nie zapowiada.
I jeszcze zostaje ostatnia sprawa – czy rzeczywiście nałożono na nas wymóg zamknięcia kopalń, czy po prostu likwidacji emisji co2 do zera. W tym drugim wariancie teoretycznie wszystkie kopalnie mogą dalej funkcjonować i np. eksportować węgiel albo zasilać wysokie technologie. My cały czas mówimy o zamknięciu kopalń do 2049, ewentualnie w bliższym terminie. Nikt nie mówi o żadnych innych możliwościach (nie licząc niezwiązanych z rządem specjalistów w rodzaju prof. Meissnera).
Łukasz
a napisałem, że 'nie wiem jak jest’, bo nie czuję się na siłach rozgryzać uchwał unijnych, które mają odnośniki do kolejnych aktów wcześniejszych i wykonawczych i wydaje się, że celowo są tak zagmatwane, by być czymś w rodzaju wiedzy tajemnej, niekoniecznie zgodnej z przepisami podstawowymi. Łatwo powiedzieć, że Tusk podpisał i mamy zamknąć. Ale nie wiem, czy to jest fakt prawny, czy raczej jeden z możliwych wariantów. Po prostu nie wiem i zakładam – już to założyłem w powyższym artykule – że zamknąć musimy. Ale możemy negocjować szczegóły. Niektóre szczegóły już zawaliliśmy (2016, 2018), ale nie wszystkie. Karty są ciągle w grze i trzeba wywalczyć maksymalnie korzystne dla nas warunki. I przede wszystkim – wyrok już zapadł, o czym mało kto sobie zdaje sprawę poza naszym forum. Media o tym nie mówią, są raczej głosy, że wzrasta wydobycie itp., tworzy się wrażenie, że sektor węglowy się odradza i niedługo będziemy węglową potęgą. Wszyscy są spokojni i kompletnie nieświadomi. Pokazuje to choćby moja dyskusja z kolegą Dariuszem, który mnie ofukał, że mówię tutaj o jakimś zamykaniu kopalń przez PiS ; )
Jan
Uważam, że zmienność w czasie wypowiedzi polityków odnośnie kopalń może wynikać ze zmienności ich poglądów w tej sprawie, które kształtuje wiele czynników, a do najważniejszych należą polityczne, ekonomiczne, geologiczne. Z tych samych powodów polskie kopalnie były zamykane od dawna. Z dokumentu z 2009 roku dowiaduję się, że „w ramach procesu restrukturyzacji polskiego górnictwa węgla kamiennego całkowicie zlikwidowano 38 kopalń w ciągu 15 lat.” (źródło: https://min-pan.krakow.pl/wp-content/uploads/sites/4/2017/12/jarosz.pdf).
Ania
Mają rozdwojenie jaźni